Bardzo podoba mi się w moim klubie to, że dba on o integrację. Różne są pomysły na wspólne spędzanie czasu i różne aktywności fizyczne. Już od kilku lat takim przykładem jest wspólne jeżdżenie na łyżwach.

A śmiechu przy tym, co niemiara, gdyż dużej części osób bieganie wychodzi zdecydowanie lepiej 🙂 Ja osobiście nie potrafię hamować na łyżwach więc zazwyczaj ląduję na bandzie. No chyba, że trzeba zatrzymać się gdzieś na środku – wtedy muszę hamować pupą, czyli po prostu się wywalić 😀

Generalnie nie było źle, nie licząc dwóch przymusowych wywrotek hamujących 🙂 A biorąc pod uwagę fakt, że ostatnimi czasy na łyżwach jeżdżę tylko okolicznościowo z Zabieganymi to nawet bardzo dobrze 🙂 Przy okazji młodsze pokolenie mogło zapoznać się z lodem, choć łyżwy na nogach okazały się za dużą przeszkodą. Ale niech się przyzwyczaja 🙂