1 Dzisiaj zdecydowanie nie był mój dzień na bieganie. „Kobiecy dzień” dał popalić, ale skoro zobowiązałam się do przebiegnięcia tych 10 km to nie ma zmiłuj :) Ostatecznie był to marszobieg w okolicach domu – w razie potrzeby szybszego powrotu niż planowany. Czas powalający, ale nie o to u chodziło :) Pogoda wspaniała – po południu zrobiła się prawdziwa wiosna :) Jak to mówią – lepiej nie najlepszy trening niż żaden :) Gdyby nie Harcbieg to nie zmobilizowałabym się do tej dyszki :)