Dziś zdecydowałam się na bieganko kontrolne. Od paru dni ból się nie pojawił. Wczoraj przeszłam test w Ustroniu, na Czantorii. Co prawda na górę wjechaliśmy i zjechaliśmy wyciągiem, ale na Wielką Czantorię trzeba było kawałeczek iść. Nie była to jakaś daleka droga, lecz wejście i zejście po śniegu, gdzie nogi, a zwłaszcza kolana, nieźle pracowały. Nie miałam jednak najmniejszego problemu, nic się nie działo.

Dlatego też zdecydowałam się pobiegać dzisiaj. Skromne 5 km. Tak aby zobaczyć czy już mogę ;) Potruchtałam i było fajnie :) Nic nie boli, jest ok :) Korciło mnie aby pobiegać dłużej, ale postanowiłam nie przeginać. Bo nie chcę aby sytuacja powróciła… Przede mną zaplanowane starty w biegach, chciałabym w nich pobiec :) Wygląda na to, że walka tigresska : ITBS kończy się wynikiem 1:0 :)

Po tym truchtaniu tak naładowałam się energią, że wykorzystałam wolny dzień na załatwienie kilku spraw pokonując drogę pieszo :) Zeszło mi dłużej ale samopoczucie wspaniałe. I tym samym „wpadło” ponad  8 dodatkowych kilometrów :) Jeszcze chwilę poćwiczę i dzień zaliczę do super udanych :) Z radością wracam do trybu życia jaki uwielbiam prowadzić :)