Insta-image-4

Po „dniu lenia” dzisiaj ponownie wyruszyłam na bieganko brzegiem morza. Buty w końcu wyschły (wczoraj jeszcze były mokre) więc dzisiaj baaardzo uważałam aby mnie morze „nie capnęło” co usilnie próbowało robić 🙂

Sztorm już odpuścił, morze „oddało” trochę plaży, biegało się super 🙂 Co prawda moje tempo „powala” ale dobrze mi się tak biegnie 🙂 Radocha z biegania najważniejsza! 🙂 I tak o poranku w pięknych okolicznościach przyrody przetruchtałam 9 km wracając na kwaterę szczęśliwa i po raz pierwszy sucha i nie upaprana piachem 😜