Mój minął w jeszcze inny sposób 🙂 Gdyby nie to, że nie mogę biegać byłabym dzisiaj w Warszawie… Na pewno Orlen Warsaw Marathon,  pytanie tylko – który bieg? 🙂 W grudniu tak dobrze szło mi bieganie, w styczniu poprawiły się czasy i czułam pierwsze efekty realizowanego przeze mnie planu treningowego, że tak po cichu nie mówiąc o tym nikomu myślałam sobie: może tym razem nie Bieg Oshee tylko Maraton? Cóż, życie chciało inaczej 🙂 W tym roku mogłam tylko kibicować znajomym startującym czy to w Warszawie czy w Krakowie i z lekką zazdrością czytać wpisy i relacje biegaczy którzy opisywali swoje dzisiejsze biegowe emocje – przy okazji wszystkim serdecznie gratuluję! 🙂 Ale wrócę na biegowe trasy! Za jakiś czas 🙂