Jestem zła jak nie wiem co… Wczoraj wyszłam sobie pobiegać. Pogoda wiosenna, aż nosi żeby założyć buty biegowe i pognać przed siebie :) Wyciągnęłam więc te nieszczęsne asicsy i potruchtałam sobie troszkę. Niewiele bo 5 km ale zawsze to coś. Niestety w trakcie biegu znowu mnie obtarły. Nie dużo, ale jednak przeszkadzało to w bieganiu…

Dzisiaj znowu wybrałam się na truchcik. I buty znowu mnie obtarły, zaczęły po 2 kilometrze… Chciałam pobiec dłużej, jednak nie dało się. Obtarły mnie bardziej. Wróciłam do domu po 5 km ze łzami w oczach. Aż mój M. spytał się mnie czemu płaczę – a mnie tak bolały nogi od tych głupich butów…

Człowiek chce biegać ale nie da się… :( Niestety nie mam pieniędzy na nowe NB – w tych butach zdecydowanie najlepiej mi się biega. Ale z pustego nawet Salomon nie naleje… :( Jednak szkoda mi marnować takiej pięknej pogody, tym bardziej, że jeszcze przede mną Bieg Sylwestrowy. Zdrowia i nóg też mi szkoda – bo w końcu nabawię się jakiejś kontuzji i tyle będzie z biegania… Tak więc dzisiaj wkurzona na maxa postanowiłam, że pojadę do Decathlona i kupię jakieś niedrogie buty do biegania, bo chyba każde będą lepsze od tych co mam… Tak żeby mieć w czym teraz biegać. A może na wiosnę będą jakieś promocje to kupię sobie coś porządniejszego jak będę miała za co… :( A w styczniu będę obgryzać ściany – trudno. Nie lubię takich nieprzewidzianych wydatków, zwłaszcza w okresie przedświątecznym, ale trudno. To już z „puli” styczniowej a po świętach też jest ciężko ale trudno.