Wczoraj wyszłam pobiegać pierwszy raz po chorobie i dwutygodniowym siedzeniu w domu. Nie zależało mi na czasie, chciałam się po prostu rozruszać, tym bardziej, że chciałam wsiąść udział w dzisiejszym Biegu Mikołajkowym. Szkoda mi było nie pobiec, w końcu to tylko 5 km. Po wczorajszym bieganiu stwierdziłam, że jakoś dam radę :) Wczoraj wyciągnęłam z szafki jakieś stare asicsy w których szybko przestałam kiedyś biegać, gdyż po prostu źle mi się w nich biegało. Ale stwierdziłam, że i tak będzie lepiej niż z tych zużytych, które mam… Jakoś w nich przetruchtałam wczoraj 5 km, stwierdziłam więc, że dziś też dam radę :) Niby zakończyłam już sezon startowy ale pogoda dopisuje a Bieg Mikołajkowy fajnie się zapowiadał, dlatego postanowiłam jeszcze raz wystartować, tym bardziej, że nigdy w żadnym biegu mikołajkowym nie biegłam :) Tak więc z rana pojechaliśmy (ja i mój M. jako tradycyjna obsługa techniczna ;) ) do Parku Śląskiego w Chorzowie, gdzie miał odbyć się bieg. Byliśmy dość wcześnie, całe szczęście, gdyż potem kolejka do biura zawodów była ogromna… Oprócz numeru startowego każdy dostał czapeczkę Mikołaja, w której zgodnie z wymogiem regulaminu trzeba było biec 🙂 Pogoda dopisała, było z 8 – 10 stopni, trochę za ciepło na czapkę – przynajmniej dla mnie. Ale jak mus to mus. Najpierw swoje biegi miały dzieci. O godzinie 12 startował bieg główny na 5 km. Na bieg zapisanych było 1000 osób, za biegaczami ruszyli NW – chyba około 200 osób. Fajny to widok – tyle osób w mikołajkowych czapeczkach :) Niektórzy byli poprzebierani za Mikołajów i Mikołajki. Ja kupiłam sobie koszulkę z tego biegu – techniczna z nadrukiem imitującym strój Mikołaja. Trochę dziwne, że była tam też broda – ja przynajmniej w brodzie jakoś siebie nie widzę ;) Nigdy wcześniej nie biegałam po Parku Śląskim, nie znałam więc trasy. Okazało się, że składała się ona głównie z podbiegów i zbiegów. Nie była jakoś bardzo trudna, ale dla mnie – siedzącej w domu 2 tygodnie okazała się trochę męcząca. Moje wywleczone asicsy obtarły mnie już na 3 km… :(  Na metę wbiegłam z czasem 00:34:20. Ale mniejsza o czas, bieg i atmosfera były super :) Na mecie dostałam medal i coś do picia, oddałam chip i zaczęłam szukać mojego M. Znalazłam go za metą, czekającego dzielnie aż wbiegnę żeby zrobić mi zdjęcie na mecie… Jak mnie zobaczył stojącą za nim to zdziwiony spytał skąd ja się tu wzięłam :D Nie poznał mnie jak wbiegałam bo wszyscy tak samo ubrani…. :) Także tego… :D Na mecie mam piękne zdjęcia :) Potem postaliśmy w kolejce do ciepłego posiłku i herbaty, pokręciliśmy się trochę i wróciliśmy do domu. Cieszę się, że pobiegłam w tym biegu. Prawdziwie mikołajkowe Mikołajki :) Sezon startowy zakończony :)