Dzisiaj w planach dzień prawdy czyli 30 km. Przymierzałam się do nich już w czwartek bo miałam wolne, ale mi nie wyszło. Na siłownię poszłam ale nie rano tylko dopiero koło 14 dotarłam, a że byłam na samym śniadaniu, to w trakcie biegu zrobiłam się mega głodna… Tak więc po 17 km dałam sobie spokój…

Dzisiaj więc miałam ostatnią szansę, trzy tygodnie do maratonu, potem już nie czas na takie biegi… Przygotowałam się znacznie lepiej, po śniadaniu jeszcze banan w drodze na siłownię :)

No i zaczęłam. Dyszka ok, w trakcie drugiej przystawałam sobie kilka razy aby sie napić. W trzeciej przystawałam częściej. Czułam już zmęczenie nóg, głównie mięśni czworogłowych uda choć nie ustawiałam sobie górek. Na 26 km pomyślałam sobie, że na maratonie będę miała przed sobą jeszcze ponad 16 km to stwierdziłam, że chyba nie dam rady… Ale jak dotrwałam 30 km to jeszcze 12 km jakoś bym pokonała. Mogłam biec dłużej ale nie chciałam przesadzić. I tak jest to mój najdłuższy dystans w życiu :)

Specjalnie te 30 km chciałam zrobić na bieżni a nie w terenie, ze względu na równe tempo na bieżni. Sama w terenie nie pobiegłabym tak równo jak dzisiaj i w znacznie gorszym czasie. No i drugim argumentem jest strach przed kontuzją – bieżnia jednak amortyzuje  i stawy mniej ucierpiały. Karnet na siłownię już się kończy powoli więc wrócę na asfalt. Głównie biegam po takiej nawierzchni, więc nie wydaje mi się, aby moje nogi doznały szoku podczas maratonu.

Dziś te 30 km pokonałam w czasie 3 godz i 31 minut. Maraton chciałabym pokonać poniżej 5 godzin ale nie wiem czy dam radę… Chciałabym biec za zającem abym nie musiała martwić się o tempo lecz ostatni zając biegnie chyba na 4 godz i 50 min. Obawiam się, że nie dam rady… :( Nie wiem totalnie jak mam biec w tym maratonie. Jeszcze jest trochę czasu, może coś wymyślę …

Dzisiaj wykorzystałam również fakt, że w fitness klubie jest sauna. Skorzystałam więc z niej z radością :) Moje nogi również, gdyż  nie odmówiły mi posłuszeństwa gdy spieszyłam się na autobus ;) Generalnie nie jestem zmęczona, czuję tylko uda jak siadam lub wstaję :) Ale nawet przyszło mi do głowy, że pobiegałabym jeszcze :) To chyba dobrze :) Wypróbowałam również nowe żele i jestem z nich bardzo zadowolona :)