Dzisiaj rano przywitało mnie słońce, po raz ostatni przebiegłam się brzegiem morza, plażą, promenadą. Trzeba było obiec wszystkie swoje ścieżki i biegowo pożegnać się z morzem. Niestety urlop dobiegł końca i trzeba wracać 🙁

Gdy tak biegłam promenadą, nie wiem nawet kiedy, pojawiła się chmura i lunął deszcz… Tak więc na „do widzenia” jednak pobiegałam w deszczu i to nie byle jakim. Wróciłam cała przemoknięta ale zadowolona 🙂 Po wczorajszym ominięciu treningu, dzisiaj radość z biegania była podwójna 🙂