Dzień Kobiet uczciłam bieganiem to w Dniu Mężczyzn nie mogło być inaczej 🙂 Pobiegłam na moją trasę wzdłuż rzeki. Biegło mi się bardzo fajnie, aż nie chciało mi się wychodzić ze swojej strefy komfortu. Dlatego dzisiejsze bieganie trudno nazwać treningiem. Po prostu pobiegałam sobie 🙂

Czułam się dzisiaj trochę jak biegający drogowskaz – kilka osób zatrzymywało mnie, żeby spytać się o drogę. Miałam wrażenie, że mam napisane na czole: „Błądzisz? Spytaj!” 😀 Trochę wybijało mnie to z rytmu ale dziś był luźny bieg więc mnie to nie denerwowało 🙂 Tylko za ciepło się ubrałam i wróciłam spocona jak mysz 🙂 Sauna była gratis 🙂