wp-image-1631928769jpg.jpg

Spędzony aktywnie 🙂 Sobota pod znakiem nordika. Zaliczone poranne intensywne zajęcia. Niestety brakło dnia aby pobiegać 🙁

W niedzielę wybraliśmy się na wycieczkę rowerową do Poraja. Fajna trasa, w dużej mierze po lesie. W sumie wyszło mi ponad 46 km. Mierzyłam dystans na zegarku i pojawiła się duża rozbieżność w pomiarze – M. na Endomondo wyszło ponad kilometr więcej.

Wieczorem znowu zawitałam w lesie, tym razem aby pobiegać. Planowałam 6 km, myślałam że po rowerze będzie ciężko. Wyszło ponad 7 bo tak dobrze mi się biegło 🙂 Aż nie chciało mi się wracać 🙂 W nogach zero zmęczenia, co nie ukrywam trochę mnie zdziwiło 🙂

Dziś kolejność odwrotna – najpierw rano pobiegałam. Już nie było tak fajnie jak wczoraj. Przynajmniej na początku. Nogi sztywne, pierwsze 2 km biegłam opornie 🙂 Potem było lepiej. Miało być 5 km, ale stwierdziłam że może jeszcze jeden przebiegnę. Skończyło się na niecałych 8 km 🙂

Potem pojechaliśmy na wycieczkę rowerową, tym razem troszkę krótszą, do Blachowni. Dojechaliśmy do jeziora i postanowiliśmy je objechać. Wyszło tak, że zrobiliśmy sobie niezły cross po lesie i krzakach wjeżdżając przy okazji w mega kupę… Musieliśmy więc jeszcze myć rowery w jeziorze. Potem natrafiliśmy na jakiś mostek ale stwierdziliśmy, że nie skręcamy na niego tylko jedziemy dalej – cross jeszcze lepszy. Wyjechaliśmy daleko od jeziora, na ulicę i potem dużym kołem, ścieżkami i ulicą wracaliśmy do punktu wyjścia. Po konsultacji z mapą okazało się, że jednak trzeba było skręcić na ten mostek… 🙂 No ale my zawsze mamy wesoło jak gdzieś jedziemy pierwszy raz 🙂

Na rowerze zrobiliśmy ponad 35 km. Nogi nie bolą, choć czuję pracę mięśni – gdzieś tam są 🙂 Jeszcze wieczorem zaliczę spacer i tak minie mi długi weekend – wykorzystany na maksa:)