Rząd dopuścił możliwość biegania po lesie, więc chętnie z tego skorzystałam. Odkąd wróciłam do pracy po urlopie macierzyńskim, biegam bardzo nieregularnie i o wiele mniej. Gdy M. ma drugą zmianę, to ja mogę biegać tylko o świcie żeby zdążyć pobiegać, ogarnąć się i dojechać do pracy (co na dłuższą metę jest dla mnie niewykonalne) lub przed 23. To rozwiązanie o wiele bardziej by mi odpowiadało, bo lubię biegać po nocach, jednak znowu, zanim przebiegnę, ogarnę się, to znowu trochę to potrwa, a będę rozbudzona, więc też od razu nie zasnę. A rano trzeba wstać do pracy.

Takie są moje wymówki – wybieram jednak sen, bo na dłuższą metę nie da się funkcjonować, śpiąc po kilka godzin. Te lata już za mną ;)

Biegam, gdy tata może zająć się córką. Jednak takie nieregularne bieganie nie daje żadnych efektów i postępów, co bywa deprymujące i trochę zniechęca do działania. Dobrze, że po prostu lubię biegać, inaczej już dałabym sobie z tym spokój….