Pogoda nadal nie rozpieszcza. Czułam się „jako tako” więc postanowiłam wystartować w Blachowni. Całe szczęście zapisałam się na NW bo biec to bym raczej nie dała rady. Zresztą z chodzeniem też był problem ale to z powodu nieodpowiedniego obuwia a nie stanu zdrowia. Zgodnie z nazwą biegu trasa to głównie przełaj. Fajne leśne ścieżki, tyle że po deszczu nie są one takie fajne… Błoto, kałuże i ogólnie ślizgo… A ponieważ nie mam odpowiednich butów to założyłam takie, jakie mam. Efekt był taki, że ślizgałam się niemiłosiernie. Start odbywał się jak zawsze na stadionie, potem rundka dookoła boiska i wyjście ze stadionu w kierunku lasu. Trochę asfaltu i żwirowej ścieżki i tak minął pierwszy kilometr. A potem był skręt w prawo w las i zaczęło się… Rozjeżdżałam się na wszystkie strony, przygotowanie do obu rodzajów szpagatu mam za sobą… Nogi zostawały w tyle, na 2 i 3 km 2 razy bym leżała. Raz miałam brodę już 10 cm nad ziemią i nie mam pojęcia jak to zrobiłam, że udało mi się utrzymać… Za drugim razem miałam tylko jedną myśl: czy moje kolano wytrzyma czy nie… Tak pojechała mi noga… Ale więzadła wytrzymały… Na tym odcinku wyprzedziło mnie 7 osób… Normalnie ucieszyłam się jak weszłam na kostkę brukową… Nawet wyprzedziłam jedną osobę 🙂 Potem prawie padłam na kolana przed punktem z wodą… Ale też udało mi się wyjść z opresji. Później zaliczyłam jeszcze jedno potknięcie i prawie zatrzymałam się na drzewie… Jakoś w całości dotarłam na metę. Przed startem zastanawiałam się czy ze względu na przeziębienie dam radę a tu wyszły inne atrakcje… Tak więc sprawdziłam swój zmysł równowagi, stabilizację i stawy. Całe szczęście wszystko działa bez zarzutu 🙂 Mimo strat związanych ze ślizganiem się czas miałam lepszy od tego z ubiegłego roku. A byłoby jeszcze lepiej 🙂 Po biegu był oczywiście posiłek – tym razem był żurek z kiełbasą i makaronem. Muszę przyznać że makaron w żurku jadłam pierwszy raz 🙂 Posiłek oraz wręczanie nagród były pod dachem – w obiekcie Osir-u co było super ze względu na warunki na dworze. Organizacja jak co roku wzorowa, atmosfera świetna, polecam serdecznie Przełajową Ósemkę! 🙂