Dzisiaj gra Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy – jak inaczej mogłam wziąć w niej udział jeśli nie biegając 🙂 Zabiegani zajmowali się biurem zawodów więc podziałałam tam trochę marznąc niesamowicie – ale w szczytnym celu 🙂 W biegu również brałam udział. Start był o godzinie 11 a ja wyszłam z biura parę minut przed startem. Na rozgrzewkę brakło czasu – zdążyłam zrobić kilka podskoków i już był start 🙂 Więc biegłam prawie dosłownie „sztywna” 😀 Bieg był krótki, w sumie symboliczny – 2,3 km więc akurat zdążyłam trochę się rozgrzać jak wbiegłam na metę 😀 Po ogarnięciu wszystkiego po biegu pojechaliśmy na orkiestrowe morsowanie – „pokibicować” 🙂 Przyznaję, że „chodziło mi wcześniej po głowie” aby dziś zadebiutować w roli morsa czy też foczki ale tak zmarzłam wcześniej, że żadna siła nie wepchnęła by mnie dzisiaj do wody 🙂 Aczkolwiek nastawiam się psychicznie, że może w końcu kiedyś… 🙂