W takich pięknych okolicznościach przyrody pochodziłam dziś z kijkami biorąc udział w Jurajskim Pucharze Nordic Walking. Zapisałam się praktycznie w ostatniej chwili. Niewiele chodzę z kijkami, tak z prawdziwego zdarzenia to chodziłam 2 razy… Ale co tam… Pogoda dopisała, uczestnicy też. Ja potraktowałam start oczywiście rekreacyjnie, nawet za bardzo nie przyłożyłam się do rozgrzewki, co potem trochę „wyszło w praniu”…
Trasa wiodła dookoła Olsztyńskiego zamku – 2 pętle. Na pierwszej pętli ścisk, szczególnie na początku. Z kijkami ciężko się wyminąć, nie wiem ile razy dostałam kijkiem po nogach – na razie naliczyłam jednego siniaka Rozgrzewka „na odwal się” spowodowała, że dziwnie mi się szło, a dodatkowo w tłoku ciężko było złapać rytm. Ale potem było już lepiej. Trasa z górki, pod górkę, z górki, pod górkę. Podchodziliśmy tez pod górkę, na której kiedyś ćwiczyłam podbiegi. I to ona chyba najbardziej dawała się we znaki.
Na drugiej pętli szło mi się fajnie, wyprzedziłam parę osób, wyprzedziłam również jedną panią, której długo nie mogłam dogonić w czasie wchodzenia na wspomnianą wyżej górkę a potem nie dałam się już jej wyprzedzić. Nie znam jeszcze wyników, nie wiem która byłam, ale myślę, że nie było źle jak na mój 3 marsz z kijkami w tym roku i nie najlepszą kondycję Cieszę się, że dałam radę na górkach Spotkałam trochę znajomych twarzy, również dawno nie widzianych więc była okazja chwilkę porozmawiać.
Raczej nie będę brała udziału we wszystkich zawodach pucharu, ale może jeszcze gdzieś sobie wystartuję. Zobaczymy 🙂
Najnowsze komentarze