Pełna mobilizacja trwa! Sumiennie każdego dnia jest to jakaś aktywność fizyczna i parę chwil na tzw. „babskie pierdoły” Dla ducha też coś jest – czytam 3 książki jednocześnie… ;p
Ostatnie dwa dni to pokonanie 20 km i ogromna radość z biegania po śniegu Pokochałam to w tym roku Aż sama sobie się dziwię, dlaczego dopiero w tym? Tyle zim zmarnowanych… Moje zatoki trochę się buntują, nie ma mowy o wyjściu bez chusteczek w ręce. Ale o dziwo nie przeziębiłam się jeszcze Chyba poprawiłam mi się odporność, bo normalnie to już byłabym nieźle zaprawiona Najbardziej dziwię się, że po Krakowie nic mi nie było – tam po biegu siedziałam spocona jedząc posiłek i troszkę chodziłam taka zanim dotarłam do biura zawodów i przebrałam się. A potem spędziłam jeszcze cały dzień na dworze…
Dziś aż mnie nosi, żeby pobiegać. Taki piękny śnieg za oknem… Ale czuję, że powinnam zrobić sobie dzień przerwy od biegania. Czuję w nogach ostatnie dwa dni. A jeszcze ćwiczę codziennie. Serce mówi „biegaj”, ale rozum odpowiada „daj sobie dzisiaj spokój” Jednak trzeba posłuchać rozumu Nie oznacza to braku aktywności fizycznej w dniu dzisiejszym. W parę chwil codziennej gimnastyki i różnych ćwiczeń wplotłam dwa – plank i squat. Nie bez powodu pisałam wcześniej o planku O squacie będzie niedługo W pozycji plank wytrzymałam dziś aż 35 sekund A zaczynałam od 15 sekund Przysiadów zrobiłam dziś 80. Za mną dziś również 45 minut pilatesu Rewelacja O tym też będzie niebawem Plan realizowany wzorowo
Najnowsze komentarze