hhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhDzisiaj w ramach Harcbiegu zaliczone 10 km w siąpiącym deszczu, przechodzącym momentami w ulewę. Na początku ambitnie omijałam kałuże, jednak potem przypomniał mi się pewien filmik i mój bieg zaczął wyglądać zupełnie inaczej 🙂 Biegłam i skakałam centralnie po kałużach 🙂

Do domu wróciłam przemoknięta, zabłocona ale szczęśliwa :) Nie lubię biegać w deszczu, bo nie mam odpowiednich ciuchów. To w czym biegam szybko nasiąka wodą i bieganie w czymś takim jest niezbyt przyjemne… Ale dziś wyjątkowo jakoś chciało mi się :) Pewnie dlatego, że wcześniej już nastawiałam się na to, że bez względu na pogodę będę biegała. Jak się powiedziało „a” i zobowiązało do biegu, to trzeba też powiedzieć „b” i przebiec :) Tyle, że po wczorajszych ćwiczeniach trochę ciężko mi się biegło :) Z każdym kilometrem ciężej :) Tak więc czas jest trochę „dramatyczny” :) Ale za to zabawa była przednia :)

Doszłam też dziś do wniosku, że nie wszyscy biegacze są do końca normalni i zdecydowanie należę do tej właśnie grupy :D