mar

Odbywający się dzisiaj Maraton Warszawski przywołał mnóstwo wspomnień 🙂 Myślami byłam ze znajomymi, którzy startowali dzisiaj w Warszawie, ale też wspominałam swój zeszłoroczny udział w tym biegu. Wszystkie wrażenia „przed”, „w trakcie” i „po”. Bez względu na wynik końcowy – warto było! Stwierdziłam wtedy, że na pewno powrócę na maratońską trasę – dzisiaj bardzo za tym zatęskniłam… To uczucie jeszcze bardziej spotęgował maraton w Berlinie, którego transmisję oglądałam w telewizji. Efekt był taki, że przebrałam się i poszłam pobiegać 🙂

Biegało się super! Bez żadnych założeń, kontroli, nawet planowania trasy – tą układałam na bieżąco 🙂 Nie wiedziałam po ilu kilometrach wrócę do domu – po prostu biegłam 🙂 To nie był trening tylko bieganie dla przyjemności 🙂 I było wspaniale!

No jedynie sznurówki wyprowadzały mnie z równowagi na pierwszych kilometrach. Do tej pory moje nowe buty nie rozwiązywały się tak, dlatego wiązałam je normalnie. Dzisiaj rozwiązywały się co pół kilometra! Zaczęłam więc wiązać je sprawdzonym sposobem ale też się rozwiązywały… Wiążąc w TEN sposób nigdy nie miałam takich problemów 🙁 Nie wiem co się dziś działo z tymi butami… W końcu jakoś udało mi się je ujarzmić i mogłam cieszyć się biegiem… Ale jak jutro będzie tak samo to naprawdę się wkurzę…

Macie inne sprawdzone sposoby na ujarzmienie niesfornych sznurówek?